poniedziałek, 5 listopada 2012

17.

                Otworzyły drzwi. Stał na progu. Jego spojrzenie było przepełnione lękiem. Na twarzy miał liczne zadrapania. Wszedł do domu... Zuzia zobaczyła, że na pasku gdzie wcześniej był jego pistolet, nic nie ma...
               
-Co się stało?! – zapytała zszokowana Anastazja.
                -Byłem w melinie... Okazało się, że prawie wszyscy są w Koninie. Oprócz Jerry’ego... Gdzieś zniknął i nikt nie potrafi mi powiedzieć gdzie jest.           
                -A co z twoją twarzą? – spytała małżonka.
                -Nic, nic. To przez to, że przyjęli nowych... Pełni wigoru no i się rzucili z pięściami, dopóki nie dowiedzieli się kim jestem. Nie mają prawa mnie dotknąć, ani mojej rodziny – uśmiechnął się.
                -A pistolet?! Miał pan za pasem pistolet! Gdzie on jest?! – krzyknęła Zuza.
                -Spokojnie,  spokojnie, nie mogę ci powiedzieć, ale nie krzycz już błagam, głowa mnie boli – powiedział, łapiąc się za głowę.
               
-Kochanie, chodź do łazienki. Opatrzymy twój policzek – powiedziała zdenerwowana kobieta.
               
Nastolatka usiadły na kanapie. Czekały, aż para wyjdzie. Po kilkunastu minutach wszyscy znaleźli się w salonie. Andrzej, ojciec Patryka postanowił, że przejedzie się po mieście w poszukiwaniu jakichś śladów. Kornela musiała już wracać. W domu została Claire, Anastazja i Zuzia… Nagle ktoś zadzwonił. Kobieta odebrała. Znowu ten głos, ten sam…:
                -Niech się twój mąż nie męczy, szukając nas w okolicy to i tak nic nie da. Nie znajdzie nic – mężczyzna w słuchawce zaśmiał się bezczelnie. – Oddam wam chłopaka pojutrze za pięćset tysiaków. Jutro dam znać, gdzie przekażecie okup… - odłożył słuchawkę. Kobiecie trzęsły się ręce. Była pewna, że pod koniec rozmowy usłyszała krzyk swojego syna…
                -Co powiedział?! Odda nam go?! – krzyknęły obie dziewczyny...
                -Taak, za pięćset tysięcy...
                -Słucham? Przecież nie mamy tyle... – szepnęła zmartwiona Claire.
                -Pod koniec słyszałam krzyk Patryka… –powiedziała markotnie.  Dziewczyny totalnie zaskoczyła ta wiadomość. To znaczy, że on nie tylko go więzi, ale tez męczy, maltretuje i torturuje...             

Do domu wszedł Andrzej. Kobieta nie wiedziała jak mu powiedzieć o rozmowie z porywaczem. Stała naprzeciw, wpatrując się w mężczyzną. Język utknął jej w gardle. On wiedział, że cos się musiało stać… Bo przecież wszystkie stały w salonie z wytrzeszczonymi oczami...
                -Co jest? – spytał. Żadna nie potrafiła wydusić z siebie słowa...
____________________________________________________
Przepraszam, wiem, że miałam dodać rozdział wczoraj wieczorem, ale za dużo się działo... Po raz kolejny dziękuję mojemu kochanemu Ziutkowi za pomoc. < 3 Zachęcam do pisania na moje gg - 45137316. :)
Pozdrawiam. : ***

13 komentarzy:

  1. Faajne. + zapraszam do mnie http://dynamicolife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. bede czekac do nocy na kolejny ''rozdzial'' :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czekam i nic nie ma :(:(:(:(

      Usuń
    2. Już biorę się za pisanie, spokojnie.. :D

      Usuń
    3. <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

      Usuń
    4. niecierpliwię się, ale ok. daje Ci czas. kontynuuj swoje dzieło, poczekam :3

      Usuń