środa, 5 września 2012

3.

                Wpadła do domu i z trzaskiem zamknęła drzwi . Słyszała jak mama krząta się po kuchni , szykując obiad. Nie chciała jej przeszkadzać, bo wiedziała, że momentami potrafi być naprawdę zdenerwowana, więc z torbą poszła do swojego pokoju, zamknęła się. Włączyła laptopa, podłączyła słuchawki i puściła swoją ulubioną piosenkę Happysad – Zanim Pójdę .
                Postanowiła, że nie zmarnuje tak wspaniałej pogody. Zadzwoniła po przyjaciółi z podstawówki i poprosiła o spotkanie. Miały się spotkać za godzinę w parku . Dziewczyna postanowiła, że zaryzykuje i zajrzy do kuchni. Głód był już nie do wytrzymania. Zuzie kiszki marsza grały… Weszła powoli . Mama siedziała i piła herbatę .
                -Cześć mamo – powiedziała nastolatka, prawie szepcząc. Wolała mamy nie denerwować, ona mogła w każdej chwili wybuchnąć, zazwyczaj z błahego powodu.
                -Cześć – odpowiedziała matka równie cicho. Nie spojrzała nawet na córkę, dalej była zajęta herbatą .  Dziewczyna podeszła do kuchenki, sprawdziła w garnkach czy jest coś do jedzenia. W końcu nałożyła sobie makaronu, polała sosem i wrzuciła do mikrofalówki . Kiedy jedzenie było gotowe, pani Karolina nagle wstała, wyszła, zatrzasnęła drzwi i wpadła do swojego pokoju, zamykając się tam na klucz. To było gorsze niż jakakolwiek kłótnia. Zuzia wolałaby, żeby się zaczęły na siebie wydzierać niż, aby, ona wychodziła tak bez słowa, bez zwrócenia na nią najmniejszej uwagi. Zuzka nalała sobie soku i zaczęła jeść. W końcu kiedy opróżniła talerz, umyła go, zabrała torbę i wyszła z domu. Wiedziała, że nie wytrzyma ani chwili dłużej w tym napięciu.  Włączyła Metallicę, założyła słuchawki i ruszyła przed siebie, w kierunku umówionego miejsca. Tak szła, szła i szła, wczuwając się w dźwięki gitary. Jej myśli błądziły wśród tak wielu różnych spraw. Poczynając od uroczego chłopaka, poprzez nową szkołę, aż po sfrustrowaną matkę. Dziewczyna często się nad tym zastanawiała i doszła do wniosku, że te ataki matczynej złości zaczęły się od śmierci ojca. Kobieta została sama z nią. Bez pomocy finansowej
i psychicznej. Może kobieta miała przyjaciółki, ale nigdy im się nie zwierzała. Ona nikomu nie ufała. Bała się nawet wyżalić córce. I ten gniew tak w niej narasta, aż musi kiedyś dać temu upust, w takich sytuacjach wybucha złością, więc albo wydziera się na nastolatkę albo wychodzi bez słowa trzaskając wyłącznie drzwiami. Zuzia o wiele bardziej woli to pierwsze wyjście, bo przynajmniej wie, że matka może się na nią wydrzeć, a przez to nie będzie niszczyć innych rzeczy w formie protestu i zwrócenia na siebie uwagi…

                Teraz kiedy ma słuchawki w uszach cały świat jest jak jeden wielki teledysk . Przechodnie, samochody, liście poruszane przez wiatr, psy chodzące samopas po okolicy. Przez matkę zapomniała całkowicie o chłopaku.
                -Jego głębokie spojrzenie, a ten uśmiech , marzenie – myślała. –Dziewczyno nie przesadzaj, on pewnie nie wie, że ty istniejesz – podpowiadała jej świadomość. W końcu weszła przez murek do parku. Ruszyła wzdłuż dróżki. Umówiły się wspólnie na placu zabaw w głębi parku. Dziewczyna usiadła na jednej z huśtawek. Teraz w jej słuchawkach leciało AC/DC . Zauważyła, że już jedna              z koleżanek szła w jej kierunku. Wiktoria -drobna  dziewczyna o złocistych włosach i niebieskich oczach. Bardzo miła i sympatyczna. Zawsze rozbawiała Zuzę do łez.
                -Hej! – zawołała. Dziewczyna zerwała się z huśtawki i podeszła do niej, aby się przytulić na powitanie.
-Siemka Zuzia ! Co tam u ciebie ? Jezuu jak ja cię dawno nie widziałam.
-Ja ciebie też nie Wika . Jak się zmieniłaś ! Dawno przefarbowałaś włosy ?
-Niee. Dwa tygodnie temu. A tak w ogóle kto jeszcze ma przyjść?
                -No chyba Ewelina i Magda…
                -Aha, spoko . Chodź , usiądziemy sobie – zaproponowała Wiktoria.
Rozmawiały i rozmawiały na ławce, aż zauważyły, że szły ich koleżanki. Ale nie same. Zuzi serce podskoczyło do gardła, bo z Madzią szedł nieznajomy ze szkoły.
-Eee ? – zaczęła nastolatka wskazując na chłopaka.
-Ohh tak, siemka. To jest Michał. Powiedziałam mu, że się spotykamy i bardzo chciał przyjść, i ciebie… - zacięła się , bo chłopak nadepnął jej na stopę. –Znaczy was chciał poznać. Byłam mu skora pomóc – powiedziała z uśmiechem.
                -Aha , okej. Cześć, Wika jestem – powiedziała blondynka.  Natomiast Zuza nie potrafiła wydusić  z siebie ani jednego słowa. Siedziała z lekko rozwartymi ustami wpatrując się w Michała.
                -Zuza ! Co z tobą jest ! Rusz się! – potrząsnęła nią Wiki.
                -Ahhh, no tak. Dzięki . Hey – powiedziała nadal patrząc na niego.
                -Może się gdzieś przejdziemy, co ? – zagadnął podenerwowany chłopak.
                -Możemy – odpowiedziała Magda. Zuzanna wstała z ławki i ruszyła wzdłuż dróżki , a moment chwilę miała już u boku chłopaka. Jej koleżanki chciały, żeby się poznali i dlatego zostawiły ich, a same zwolniły.
                -Jeszcze raz cię przepraszam za to dzisiaj. Naprawdę mi się śpieszyło… Mam nadzieje, że nic ci się nie stało – zapytał się patrząc wprost w jej oczy.
                - Nic mi się nie stało – odpowiedziała. Była zdezorientowana. I podniecona. Nigdy nie pomyślałaby, że będzie na spacerze z NIM!
                -Skąd znasz Magdę, hmm ? – zagadnęła.
                -A nasze mamy się znają. A że wiedziałem, że się znacie i to nawet bardzo blisko , to pomyślałem, czemu nie spotkać się z tobą. Chyba nie masz za złe Magdzie, albo mi ?
                -Nieee. Wręcz odwrotnie. Chciałam cie poznać od tego wypadku. Wydałeś mi się bardzo miły – powiedziała , cała czerwona na policzkach.
                -Heh , miło to usłyszeć – odpowiedział. Dziewczyna nagle usłyszała ze swojej kieszeni dzwonek – Marilyn Manson ,,Slo-Mo-Tion” . To mama. Dziewczyna odebrała:
                -Tak, mamo?
                -Gdzie jesteś ?
                -Wyszłam na spacer , coś się stało ?
                -Nie, po prostu chciałam z Toba jechać na zakupy. Powiedz gdzie jesteś, to pod ciebie podjadę.
                -Ehhh . No dobra… Jestem w parku. Zaraz będę przy wyjściu , pa.
                -Pa.
                Zuza była załamana. Mogła spędzić ten czas z Michałem, ale jak zwykle matka musiała wszystko popsuć.
                -Ekhm… Dziewczyny , sorry, ale ja już musze się zbierać, mama po mnie dzwoniła. Jedziemy na jakieś denne zakupy.
                -O kurcze. Szkoda. W takim razie musimy się pożegnać – powiedział rozczarowany Michał.
                -Wszystko na to wskazuje . To na razie, laski – powiedziała i przytuliła się do każdej dziewczyny z osobna. Pomachała chłopakowi i już miała odejść , kiedy :
                -A co ze mną ?Ja też chcę się przytulić – rzekł.
                -Ojej, no dobrze. Nie możesz być w końcu poszkodowany – podeszła do niego i przytuliła go.  Serce miała w gardle. Zachciało jej się skakać.
                -No to pa – rzuciła, założyła słuchawki i ruszyła w stronę wyjścia z parku. Kiedy stanęła na murku, mama już stała na najbliższym parkingu, wyczekując swojej jedynej córki.  Dziewczyna zdenerwowana przeszła przez ulicę i wpadła do samochodu. Zatrzasnęła za sobą drzwi i zaczęła płakać. Czemu nigdy nie może się dziać tak jak ona chce? Czemu zawsze musi ktoś jej przeszkodzić?! Matka usiadła na miejscu kierowcy.
                 -Jeżeli masz taki humor to może nie pójdziemy na zakupy tylko na ciastko do kawiarni , co ?
                -Ehhh, no dobrze. Jeżeli nie mogę wrócić do parku, to możemy jechać – odpowiedziała przez łzy.
                 W kawiarni obie zjadły po słodkim ciastku z kremem i czekoladą. W końcu wróciły do domu. Zaczęło padać. W domu dziewczyna poszła do swojej sypialni i wyciągnęła swój pamiętnik w którym wszystko dokładnie opisała. Postanowiła, że nie może się tym zadręczać, że zostawiła ich
i musiała jechać. Poszła do łazienki wziąć długą, odprężającą kąpiel w wannie. Leżała w niej chyba godzinę. Kiedy wyszła, założyła ręcznik na włosy, ubrała jakąś starą koszulkę i poszła do salonu pooglądać nowy serial na TVN’ ie. Wybiła już ósma. Kiedy program się skończył, zmęczona i wyczerpana poszła do łóżka poczytać Harry’ego Potter’a i Zakon Feniksa.  Niestety nie umiała się skupić na tym co czytała. Nieustannie wyczekiwała jutrzejszego dnia. Nie mogła się doczekać kiedy zobaczy go w szkole. Odłożyła lekturę, ustawiła sobie budzik na siódmą i poszła spać. Całą noc przebudzała się- dręczyły ją koszmary.  

2 komentarze:

  1. Fajny blog i wgl :D Ładny styl pisania , a ogólnie zapraszam do mnie na Dramione :) historiamilosnadramione.blogspot.com , pozdrawiam i życze dalszych sukcesów :D

    OdpowiedzUsuń