sobota, 3 listopada 2012

15.

Niedziele spędziła w domu. Miała bliższe i dłuższe spotkanie z muzyką i książkami. Problemy zaczęły się w poniedziałek. Wyszła do szkoły jak zwykle, ze słuchawkami w uszach. Nie chciało się jej czekać przed szkołą na Kornele. Poszła prosto pod klasę języka polskiego. Pod czternastkę. Za dziesięć minut przyszła przyjaciółka. W szkole była prawie cała pierwsza a, ale brakowało jednego ucznia. Patryka. Dziewczyny zaczęły się martwić, nie opuścił żadnej lekcji odkąd przyszedł do tej szkoły.
-Może jest chory, nie przejmujmy się na zapas – powiedziała Korni.
-Niee, wszystko było z nim w porządku. Coś się musiało stać, ja to czuję...
Lekcja zaczęła się, chociaż Zuzanna nawet nie zwracała uwagi na to co mówiła nauczycielka. Ciągle martwiła się o przyjaciela. Najgorsze było to, że nikt nie dowiedział się gdzie mieszka chłopak, a ich wychowawczyni nie może udzielić takich informacji. Po lekcjach Zuzia siedziała z Kornelą na schodach. Do szkoły weszło małżeństwo w średnim wieku, byli strasznie zdenerwowani, i szybko pobiegli pod pokój nauczycielski. Zuza poszła wraz z koleżanką zobaczyć co się dzieje. Okazało się, że byli to rodzice Patryka. Ojciec w ciemnym garniturze. Miał ciemne włosy, wąsy i bródkę, a matka była wysoką blondynką. Ubrana była w bardzo elegancki zestaw, a perłowa bransoletka dodawała uroku całemu strojowi. Dorośli rozmawiali z wychowawczynią. Zuza i Korni podeszły. Zuzia cała zdenerwowana zapytała się kobiety:
-Przepraszam bardzo, ale czy coś się stało Patrykowi? Jesteśmy jego koleżankami z klasy
i strasznie się o niego martwimy.
-Och dziewczynki... Nasz syn normalnie wyszedł dzisiaj z domu do szkoły. Byliśmy pewni, że spokojnie trafi, więc go dzisiaj nie podwoziliśmy. Nie całą godzinę temu zadzwonił u nas telefon. Odebrałam, a ktoś ciężkim, męskim głosem powiedział, że porwano naszego syna i, że o reszcie dowiemy się niedługo...
-Słucham?! Patryka?! Naszego Patryka?! - zapytała zaskoczona Kornela.
-Taak, nawet nie wiemy kto to mógł być. Przyjechaliśmy specjalnie do szkoły, żeby się dowiedzieć, czy nie było go tutaj.
-Niee, też się o niego martwiłyśmy od rana...
-Wiecie co, jeżeli tak to wygląda, to może pojedziecie z nami do domu... Chcielibyśmy porozmawiać – zaproponował zmartwiony ojciec chłopaka.
-Możemy, i tak nam się nigdzie nie śpieszy, nie Zuzia?
-No niee, możemy jechać.
-To do widzenia – odpowiedzieli wszyscy nauczycielce, która cały czas przysłuchiwała się tej rozmowie. Zeszli na dół, przed szkołę i wsiedli do samochodu. Jechali przez dziesięć minut
w ogóle się nie odzywając. Wszyscy martwili się co mogło się stać nastolatkowi i czy to nie jest przypadkiem jakiś głupi żart.
-Może zaraz wyskoczy jakiś gościu z kamerą i wytłumaczy, że to był dowcip – myślała Zuza.
Dojechali. Dom był przepiękny. Duży, z garażem, można było zauważyć, że na tyle znajduję się ogród. Wszyscy weszli do budynku. Przedpokój był w kolorze khaki, podłoga była wykafelkowana. Dalej znajdowała się jaskrawo zielona kuchnia i szary salon.
-I co? Macie go? - ze schodów zbiegła dziewczyna w wieku Korneli i Zuzi.
-Nie, nie było go w ogóle w szkole – odpowiedziała matka.
-Cześć, jestem Claire... - przywitała się.
-Ja Zuzia, a to Kornela. Jesteś siostrą Patryka?
-Taak.
-Nie wspominał, że ma siostrę... - szepnęła Korni.
-Nigdy za dużo o mnie nie mówi.
-Dziewczyny może usiądziemy w salonie, Cler idź zrobić wszystkim herbatę – powiedział ojciec. Córka poszła do kuchni. Dziewczyny usiadły ciasno na sofie.
-Bardzo mi przykro z powodu Patryka, to musi być dla państwa straszna sytuacja. Ledwo się przeprowadzić do innego miasta, a tu ktoś porywa syna – powiedziała szeptem Kornela, rodzice spojrzeli na siebie, znacząco.
-Jeżeli naprawdę byłyście blisko z Patrykiem musicie o czymś wiedzieć – powiedział mężczyzna. - Przeprowadziliśmy się tutaj, bo... No, bo w Koninie należałem do mafii. Zajmowaliśmy się brudną robotą. Napady, rabunki i zabójstwa... Ale nawróciłem się. Ważniejsza była dla mnie rodzina. I dlatego zamieszkaliśmy tutaj, wcześniej dostawaliśmy różne groźby, głuche telefony. Mieliśmy nadzieję, że  wszystko się zmieni, ale chyba ktoś nas odnalazł. A nie możemy pójść z tym na policję, przecież nie stanę na komendzie i nie powiem: ,,Przepraszam bardzo, jestem z gangu Konińskiego, przyjechałem tutaj i porwali mi syna dla okupu”. Znowu muszę radzić sobie sam. Tylko nie patrzcie na mnie jak na zbrodniarza. Zmieniłem się. Uwierzcie – dokończył i spojrzał na gości. Nastolatki były oniemiałe. Totalnie zaskoczone.
-Jasne, że pomożemy. Chodzi przecież o Patryka... - powiedziała Zuza, spojrzała na wszystkich. Wszyscy byli bladzi... Wiedziała, że muszą odzyskać chłopaka.
-Nie oddamy go bez walki – pomyślała...
__________________________________
No i kolejny rozdział za nami. Dla większości z was pewnie 14 rozdział wydawał się końcem... To dopiero początek. :D Z dedykacją dla Ziuty i dla mojej siostry, która ma tak samo zrytą banię jak ja.. :D Zachęcam do pisania na gg na nr. 45137316 . : ) Komentujcie, wpadajcie i udostępniajcie. Kolejny rozdział ukaże się albo dzisiaj - późno wieczorem, albo jutro rano. Pozdrawiam i przesyłam gorące buziole ! : *

3 komentarze:

  1. Zajebisty . ! : )
    Tylko że zaczynasz pisać kryminał , normalnie jak w Ojcu Mateuszu
    Hah .... CaseLove <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, Caselove... xdd Nie porównuj The Susanne Story z Ojcem Mateuszem.. xD. Bez przesady, nadal zostajemy przy tematyce miłosnej, nie umiem pisac kryminałów, więc chill out. Jeden nowy wątek nigdy nie zaszkodzi. :D Pozdrawiam. < 3

      Usuń